Tak sobie myślę, że tekst ewangeliczny o upomnieniu braterskim trzeba odczytywać także w świetle pozytywnym, by był całościowy: nie tylko zwracać uwagę na zło, ale także na dobro.
Jeśli ktoś robi coś dobrego powiedz mu o tym. Jeśli nie uwierzy w swoją dobroć, przyjdź i przekonaj go z innymi. A jeśli to nie poskutkuje, proś całą wspólnotę, by stała się wsparciem dla tego, kto nie widzi w sobie dobra.
Chętnie widzę zło, a niechętnie dobro. Najpierw w samym sobie. A Ukrzyżowany nie jest straszakiem, lecz nieustannym przekonywaniem, że już Ktoś zło wziął na siebie. Kościół nie ma wpędzać w poczucie winy, ale szukać dobra. Nie ciągle w kontrze do świata. Droga krzyżowa Jezusa nie jest przeciwko światu, jest za TEN świat.
I konfesjonały nie są po to, by kontrolować i straszyć. Są miejsce, w którym Kościół przekonuje: możesz przebaczyć samemu sobie, zobacz w sobie dobro.